Początek tego roku należał do Elden Ring, ostatnia produkcja FromSoftware zachwyciła i z miejsca uznana została przez wielu graczy za najlepszą grę roku - pytanie tylko, czy ta korona nie została przyznana nieco za szybko? Po czterech i pół roku od poprzedniej części, stanowiącej zarazem reboot serii, powraca bowiem God of War, który z pewnością nie zadowoli się drugim miejscem, bo jego ambicje znacznie wykraczają poza tytuł gry roku. Szczególnie że ekipa Santa Monica Studio jak mało kto zna się na swojej robocie i podobnie jak Rockstar czy Naughty Dog, po prostu nie zawodzi… nigdy. A może coś się w tym temacie zmieniło? Z racji tego, że przez ostatnie dwa tygodnie miałem okazję ogrywać God of War: Ragnarök, mogę podzielić się z wami moją opinią na temat tej superprodukcji… podaj klawiaturę, chłopcze!
Santa Monica Studio jak mało kto zna się na swojej robocie i podobnie jak Rockstar czy Naughty Dog, po prostu nie zawodzi… nigdy.

Zanim wgryziemy się w szczegóły, warto pokrótce wytłumaczyć, czym jest God of War: Ragnarök, choć wydaje się to czystą formalnością, bo trudno sobie wyobrazić, by ktoś interesujący się grami wideo, nie słyszał o tej produkcji. Tak czy inaczej, to bezpośrednia kontynuacja God of War z 2018 roku, czyli twardego resetu serii zapoczątkowanej jeszcze w erze PS2. O ile jednak przed rebootem seria koncentrowała się na perypetiach Kratosa, który wyżynał kolejnych bogów mitologii greckiej, tak poprzednia odsłona przeniosła nas na północ, gdzie spartiata wplątał się w konflikt z nordyckimi bogami. Dużą rolę odegrał tu także Atreus, syn Kratosa, który pod koniec przygody - nie zdradzając zbyt wiele - poznał swoją prawdziwą tożsamość. A że Cory Barlog, czyli reżyser God of War, przyznał, że Ragnarök (reżyserowany przez Erica Williamsa) będzie zwieńczeniem nordyckiej sagi Kratosa, spodziewamy się epickiego zakończenia godnego Boga Wojny.
Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Pokaż / Dodaj komentarze do: Odkurz topór, chłopcze! Recenzja God of War: Ragnarök